Kilka dni temu głośno zrobiło się o urzędnikach z Pruszkowa, którzy zażądali 19 tys. zł za ksero dokumentów, o które poprosił mieszkaniec. Zaniepokojony wzrastającymi kosztami budowy, wystąpił o przedstawienie pism urzędowych dotyczących powstania Centrum Dziedzictwa Kulturowego w Pruszkowie. Wnioskował o przesłanie ich drogą elektroniczną. Urząd odpowiedział, że udostępnienie tych dokumentów będzie możliwe jedynie po wpłaceniu 19 270 zł. Na kwotę tą składał się koszt kserowania dokumentów (1 090 zł za 3 636 stron) oraz opłata skarbowa za poświadczenie zgodności kopii dokumentów z oryginałem. Opłata w wysokości 5 zł za stronę została pomnożona przez jej liczbę, co dało łącznie 18 180 zł.

O ile koszt kserowania dokumentów wydaje się być uzasadniony, o tyle poświadczenie zgodności kopii w przypadku udostępnienia informacji publicznej nie jest prawem wymagany. Warto zwrócić również uwagę na to, że obywatel poprosił o przesłanie dokumentów pocztą e-mail, co oczywiście nie wiąże się z kosztami kserowania dokumentów. Urząd zaś związany jest przekazaniem dokumentów w takiej formie, o jaką poprosi wnioskodawca, dlatego można stwierdzić, że o kwotę 19 tys. zł zwrócił się bezzasadnie.

Problemów związanych z dostępem do informacji publicznej jest w Polsce wiele, wystarczy wspomnieć o problemie z uzyskaniem informacji o kryterium naboru do Uniwersytetu Adama Mickiewicza czy strach mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego przed przekazaniem wiadomości mediom z obawy na skrócenie informacji w przekazie.